Zofia Stochowa "Numery mówią"
Cóż napisać o książce, o której tytuł mówi wszystko?
Oczywiście, że jest to zbiór opowiadań ludzi, którzy byli w grupie 10% szczęśliwców, którym udało się przeżyć dramat, jakim były obozy koncentracyjne.
Dzięki temu mamy możliwość spojrzeć na to , co działo się wewnątrz obozu oczami uczestników tamtych wydarzeń.Jest to o tyle lepsze od opisów naukowców i badaczy, że w tych opowiadaniach jest potężna dawka emocji.
I co mnie osobiście w tych opowiadaniach szokuje? Wstrząsa? A może po prostu dziwi jako kogoś, kto czegoś takiego nie przeżył...Otóż chodzi mi o to, że reakcje tych ludzi są tak czasem nieobliczalne, że zdawałoby się nie możliwe.
Śmiech pomieszany z płaczem radości ze smutkiem itd. Trudno to zrozumieć i tylko takie pozycje jak ta przybliżają nas do tego, by to jakoś ogarnąć.
Tyle w temacie treści. Jeśli chodzi o formę. Jest to zbiór krótkich opowiadań ułożonych chronologiczne od powstania obozu w Oświęcimiu do ewakuacji i wyzwolenia przez czerwonoarmistów.
Osobiście mi ta forma nie odpowiada, ponieważ lubię książki, gdzie są zachowane podstawowe formy pisania powieści(wprowadzenie, rozwiniecie, zakończenie) i opisuje się zwykle rozbudowany ciąg zdarzeń, czego tu mi brakuje, przez co ta forma do mnie nie przemawia.
Laurence Rees Auschwitz. Naziści i „ostateczne rozwiązanie”
„Sądzę, że książka Reesa wejdzie do kanonu podstawowych dzieł kształtujących wiedzę o faktach niedostatecznie znanych i trudnych dziś do zrozumienia dla wielu. Sądzę też, że polscy czytelnicy będą w stanie zrozumieć i przyjąć z niej szczególnie dużo.”
Tak rekomenduje tę książkę W.Bartoszewski ,a ja się w 100% z nim zgadzam.
Publikacja tej książki zbiega się z sześćdziesiątą rocznicą wyzwolenia obozu oświęcimskiego.
Obóz ten jest dla autora niczym główny podmiot literacki w kontekście, którego umiejscawia postacie i wydarzenia. Lecz tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie „kwestie ostatecznego rozwiązania” .Rees w książce daje czytelnikowi możliwość śledzenia powstawania decyzji o ostatecznym rozwiązaniu i jednoczesne pokazanie, jak poszczególne decyzje polityczne i nagłe zwroty w sytuacji na froncie wpływały na politykę nazistów wobec Żydów i, tym samym, wobec obozów – najpierw koncentracyjnych, później już funkcjonujących jako obozy śmierci. Można, by stwierdzić „książka jakich wiele..”, bo przecież publikacji na temat ludobójstwa było wiele, a jeśli chodzi o ten obóz z podkrakowskiej miejscowości to nawet trudno było, by zliczyć. I w tym miejscu ja z tym się nie zgadzam, ponieważ uważam, że autor naprawdę się napracował. Wystarczy chyba nadmienić, że materiały do książki Rees zbierał piętnaście lat nie ograniczając się w środkach, ponieważ prace jego finansowało BBC. Dzięki temu mógł dotrzeć do naocznych światków i to nie tylko ofiar, ale przede wszystkim co niecodzienne udało mu się namówić zbrodniarzy, którzy aktywnie brali udział w tamtych wydarzeniach.
Naprawdę wiele można, by pisać na temat tej książki, ponieważ materiału w niej starczyło, by i na osobny blok, lecz nie po to stworzyłem ten, by się tak rozpisywać .Wystarczy, chyba że napisze, że jest to dobry materiał dla kogoś, kto zaczyna się interesować tym tematem, ponieważ ma możliwość zapoznać się w jednej książce jakie były początki i do czego doprowadziła tzw. „kwestie ostatecznego rozwiązania”. Ponadto książka, która sama w sobie jest wartościowa dodatkowo zyskuje, ponieważ jest też scenariuszem cyklu dokumentalnego pod tym samym tytułem co jeszcze bardziej podnosi jej wartość dydaktyczną. Szczerze polecam tą publikacje, która jest napisana bardzo przystępnym językiem oraz formą, która nie sprawi trudności tym, którzy zaczynają się interesować tematyką ludobójstwa , nazizmu i obozów.
Stanisław Sterkowicz "Zbrodnie hitlerowskiej medycyny"
"Książka, której pierwsze wydanie pt : "Zbrodnicze eksperymenty medyczne w obozach koncentracyjnych III Rzeszy" ukazało się w 1981 roku. W obecnym wydaniu tytuł książki został zmieniony,lecz treść nie uległa większym zmianom i podejmuje problematykę niemieckich zbrodni wojennych, a zwłaszcza eksperymentów medycznych przeprowadzanych na więźniach obozów koncentracyjnych".
Taki opis tej książki możemy znaleźć w internecie i na tym mógł bym skończyć, lecz tak naprawdę z opisu tego niewiele wynika. Ponadto z samej idei powstania tego blogu nie mogę pozostawić tego opisu w tej formie i treści. Więc, by niepotrzebnie nie tracić tusz i czasu przejdę od razu do meritum. Książka, o której jest mowa przedstawia obraz nazistowskich lekarzy oraz ich niezrozumiałych eksperymentów. Specjalnie użyłem słowa niezrozumiałych, ponieważ czego można oczekiwać, jeśli weźmie się zdrowego człowieka i nie da mu się jeść lub pić? Nie mam wykształcenia medycznego, a jednak potrafię się domyśleć jaki wynik końcowy będzie miał owy "eksperyment". Ponadto czym wytłumaczyć fakt, że do takich doświadczeń brano jeszcze zdrowych ludzi, skoro w obozie wielu umierało z głodu?
Lub czym kierowali się zarażając tyfusem oraz innymi chorobami występującymi w obozie zdrowych ludzi, choć tysiące trafiało na rewir z tymi przypadłościami bez specjalnej ingerencji lekarzy?Trudno to wytłumaczyć, choć autor tej książki przytoczył tezy jakie przyświecały tym "badaczom". Po przeczytaniu tej publikacji nasuną mi się pewien wniosek. Jeżeli szkoły medyczne są na takim samym poziomie nauczania jak w latach opisywanych powyżej to ja na pewno nigdy nie oddam się w ręce niemieckiego lekarza. Ponieważ sama próba zdiagnozowania choroby mogła, by się skończyć dla mnie śmiercią.
To było, by na tyle, jeśli chodzi o treść merytoryczną. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę formę to mam tu jednak wiele zastrzeżeń, a może jedno główne.Książkę tę trudno traktować jako miłą do czytania. Jest pisana w formie, która w moim mniemaniu plasuje ją w kategorii tzw Materiałów źródłowych. Autor jasno i wyraźnie opisuje Imię i Nazwisko, gdzie się uczył dany lekarz co zrobił i jak został ukarany. Niby wszystko fajnie, ale jednak książka nie przekonała mnie do siebie,nie czytałem jej jednym tchem, lecz bardziej dla tego, że interesuje mnie tematyka w niej zawarta.